Zawsze będą jakieś szalone Medee, pałające żądzą zemsty na tych, których niegdyś kochały, zawsze będą jacyś Jazonowie, usiłujący nie zawsze uczciwymi metodami powrócić do normalności, z której kiedyś sami zrezygnowali, zawsze będą jacyś Kreonowie, którzy swą królewską niemożność będą usiłowali pokryć sloganowym słowotokiem. Dwie Medee na scenie, ile wśród publiczności? W końcowych fragmentach sztuki aktorzy zaczynają mówić po grecku. Świetny pomysł reżysera, który pokazuje, że także narodowość Medei (skądinąd pochodzącej z rejonów, gdzie dziś jest Gruzja…) i jej partnerów nie ma żadnego znaczenia. Geny destrukcji pojawiają się wszędzie i w każdych czasach. A język i tak służy do ukrycia myśli.
Maciej Pinkwart, Tygodnik Powszechny
Medea to dramat ludzkiej duszy, która targana wielkimi namiętnościami i sprzecznościami tkwiącymi w samej jej naturze potrafi przekroczyć granicę, za którą zło staje się najlepszym lekiem na cierpienie. Medea potraktowana zostaje jako archetyp, symbol cierpienia, zgubnych namiętności. Cechy indywidualne bohaterów i rodzajowość są tu mniej ważne, ponad nimi jest symboliczne ujęcie problematyki i wejście w głębokie pokłady emocji.